Olga Maria Szelc, „My, kobiety z Teatru Kalambur. Herstorie” | Premiera Warstw
„My, kobiety z Teatru Kalambur. Herstorie” Olgi Marii Szelc to publikacja na którą wiele osób czekało. Książka nie tylko opowiada o kulturalnym życiu Wrocławia drugiej połowy XX wieku, miłości do teatru i potrzebie twórczej ekspresji. To przede wszystkim historia (herstoria) emancypacji, która wydarza się za pomocą sztuki.
Miejsce: Proza | Wrocławski Dom Literatury (Przejście Garncarskie 2)
O autorce:
Olga Maria Szelc – redaktorka i recenzentka. Jej opowiadania znalazły się w dwóch antologiach: „U nas za stodołą” oraz „Nadodrzańskie opowieści grozy”. Autorka e-tomiku poetyckiego „Oczekiwanie”, ilustrowanego pracami wrocławskiej artystki Katarzyny Śmigielskiej. Współpracowała jako redaktorka prowadząca i autorka wywiadów przy tworzeniu książki społecznej „Pod wspólnym parasolem” według projektu Krystyny Paraszkiewicz-Pater oraz jako redaktorka z grupą wrocławskich przyrodników i aktywistów przy tworzeniu albumu „Park Grabiszyński. Miejska puszcza”. Współpracowała także ze Stowarzyszeniem Świat Nadziei, które we Wrocławiu prowadzi Galerię ArtBrut i Pracownię Aktywizacji Społeczno-Kulturalnej. W 2021 roku otrzymała stypendium artystyczne prezydenta Wrocławia w dziedzinie upowszechniania kultury, dzięki któremu powstała książka „My, kobiety z Teatru Kalambur. Herstorie”. Publikuje recenzje i wywiady z pisarkami i pisarzami m.in. w Iceland News Polska, na Wrocławskim Portalu oraz na blogu Książki pod Ręką. Jest radną osiedla Stare Miasto i członkinią Stowarzyszenia Dolnośląski Kongres Kobiet.
Nie od dziś wiadomo, że informacja jest najcenniejszą walutą, a władzę mają te osoby, które nie tylko kształtują historię, ale też opowiadają o niej. Olga Szelc w swojej książce dokonuje gestu rewolucyjnego – oddaje głos kobietom, które tworzyły wrocławski Teatr Kalambur. Siedemnaście silnych, zróżnicowanych kobiecych osobowości opowiada w tej książce „o tym jak było”, inspiracjach, Wrocławiu, przyjaźniach, zmianach, Wielkiej Historii i jeszcze większej pasji. I własnym, kobiecym pokoju, który – mimo niesprzyjających czasów – przetrwał i stał się przestrzenią dla wielu aktorek, animatorek, twórczyń. Bo jak w posłowiu pisze Magda Piekarska: „To są wątki, które wracają, w rozszerzonym wydaniu, w rozmowach przeprowadzonych przez Olgę Marię Szelc. Słyszymy je w opowieściach Krystyny Kawczak, bo trafiła ona do Kalambura jako młoda żona Kazimierza Kutza, u którego z deklaracjami równouprawnienia w związku wygrała wizja tradycyjnej śląskiej rodziny. Albo u Miry Żelechower-Aleksiun, która pierwszą scenografię dla Kalambura zrobiła z marszu, bez wcześniejszego doświadczenia i która mówi o tym, że praca w teatrze nauczyła ją odwagi, może bezczelności, dała przekonanie, że jeśli chodzi o twórczość, wszystko jest możliwe. To są – często wbrew dominującej męskiej narracji – historie o samostanowieniu, o budowaniu indywidualności, dla której paliwem była sztuka. Dla siedemnastu – biorąc pod uwagę rozmiar zbioru rozmów Szelc – a w rzeczywistości pewnie dla kilkudziesięciu artystek i kulturalnych działaczek Kalambur był punktem zwrotnym w zawodowym rozwoju, a często wręcz w życiu. I to niezależnie od tego, czy był w nim zaledwie epizodem, czy przygodą, która wciąż trwa, mimo że historia teatru jest już od trzydziestu lat zamkniętym rozdziałem”.
„My, kobiety z Teatru Kalambur. Herstorie” to fascynująca, wielogłosowa opowieść o Wrocławiu, czasach, które minęły, teatrze i sztuce, która wyzwala.